wtorek, 22 października 2013

Reaktywacja

Cześć.
Dawno mnie tu nie było... Sprawy zawsze układają się tak, że nigdy nie mam na nic czasu. Albo po prostu źle wszystko planuję. 
Co ja mogę napisać... Ostatnio nic ciekawego się nie dzieje. Czuję się w miarę dobrze. Nawet gdybym chciała się wypłakać, to nie mam jak, bo moje dotychczasowe "argumenty" nie działają. Po prostu mam świadomość, że kogoś obchodzę, że ktoś jednak zwraca na mnie uwagę, że nie jestem sama i mam na kogo liczyć. Nie czuję się już samotna, niepotrzebna i niekochana. Po prostu mam ludzi, którzy mogą mi pomóc i to jest piękne. Może po prostu nauczyłam się ich dostrzegać? Nie wiem, ale jest lepiej. Albo minął mi ten dziwny okres w życiu, kiedy wszystko we mnie przechodziło przemianę, a ja nie wiedziałam, co się ze mną dzieje? Może po prostu nauczyłam się nad tym panować? 
Nie wiem, co się będzie ze mną działo, gdy w dzień będzie coraz mnie słońca, gdy dni zaczną się robić coraz krótsze. W tamtym roku tak na przełomie stycznia i lutego czułam się taka rozbita na drobne kawałeczki. Czytałam ostatnio o depresji jesiennej. Może to coś w tym stylu? Ciężko powiedzieć. 
Zobaczę, co się będzie działo. Ale mam nadzieję, że będzie dobrze. 
Dzisiaj czekałam z mamą aż skończy pracę (pracuje w przedszkolu, na oddziale żłobkowym). Kiedy już zeszłyśmy na dół musiałyśmy czekać, do 17, bo teraz dyrekcja wprowadziła takie durne czytniki elektroniczne, że trzeba się meldować, kiedy się przyszło do pracy i kiedy się wyszło. Więc trzeba siedzieć w budynku, nawet kiedy już nie ma dzieci na żadnej z grup. Właśnie na dole, na korytarzu stoi stare pianino. Zawsze chciałam na nim pograć i dziś mi się udało. :) Nawet co-nieco mi wychodziło. 



poniedziałek, 22 lipca 2013

Wybuch złości i łuk

Cześć.

  Dziś był jakiś popaprany dzień. Na początku było ok, bo wstałam sama (bo musiałam do łazienki, a spałabym dłużej, grr). Ale już od rana tata działał mi na nerwy. Niby nic takiego nie robił, ale jakoś mnie denerwował... Potem miał jechać do miasta i zabrał mi komputer. A jak już wyszedł z domu, to się wściekłam (i to chyba oznaka tego, że jestem uzależniona od komputera). To, o czym wspomniałam w nawiasie plus ogólnie jakieś negatywne emocje tłoczące się we mnie od kilku dni - wczoraj dowiedziałam się, że takie spotkanie z moimi znajomymi (i tam jest taki chłopak, którego baaardzo lubię) będzie organizowane jutro, a ja jutro nie mogę się wyrwać (nie ma tak łatwo, bo ci znajomy są z miasta oddalonego o 60km od mojego miasta, więc musiałabym jechać godzinę), bo już zaplanowała kilka innych rzeczy... Byłam zła, a nie mogłam się wyżyć, bo z rodzicami byłam u znajomych. A na ten dzisiejszy wybuch jeszcze wpłynął typowy argument przy moich wybuchach żalu, złości, depresyjnych płaczach itd - że jestem nic nie warta, beznadziejna, nikogo nie obchodzę, nic mi się nie udaje. No zaczęłam walić rękoma w poduszkę, rzucać rzeczami po pokoju, płakać... A potem pocięłam się nożem po ręku (ym, w czasie zmywania)... I oficjalnie dołączam do Butterfly Project.
  Potem ogarnęła mnie okropna senność. Obudzili mnie dopiero rodzice, jak wrócili do domu. A tata miał dla mnie miłą niespodziankę: kupił mi łuk refleksyjny, o którym zawsze marzyłam! Bardzo się z niego cieszę, łuk jest piękny, łatwo mi go napinać. Bo powinniście wiedzieć, że jednym z moich zainteresowań jest łucznictwo (zaraz obok jazdy konnej i fotografii). Do tej pory strzelałam z takiego 20-letniego łuku, który zrobił mój tata, ale on był dla mnie za twardy, nie dawałam rady go napinać do końca, poza tym był bardzo duży, prawie równy ze mną (mam 160cm wzrostu). A teraz mam taki łuk, z którego mogę nawet z konia strzelać, aaa! <3
 A teraz siedzę przed lapkiem i psuję sobie wzrok, heh. Chyba zaczynam tęsknić za prowadzeniem starego bloga... Nie wiem już sama. WYBORY, TRUDNE WYBORY!
 I muszę się Wam czymś pochwalić. MAM 50 OBSERWATORÓW NA TUMBLR, AAAA! <3 O, już 55, heh. ;D
 A teraz nie mam co dodać, bo zdjęć tu swoich nie wrzucam... Wiem, dodam kilka zdjęć z mojego tumblr. Enjoy!






















Dziękuję, dobranoc.
Anonimowa.

sobota, 20 lipca 2013

Szukanie siebie

Witam.

    


  Każdy z nas szuka samego siebie. Te poszukiwania są najbardziej wzmożone w wieku nastoletnim. Wtedy nasze gusta co chwila się zmieniają, jednego dnia lubimy lody czekoladowe, a za tydzień bardziej smakują nam truskawkowe (to tylko przykład). Dodatkowo dochodzi to tego burza hormonów, brak zrozumienia ze strony rodziców i przyjaciół, co okropnie dołuje i sprawia, że człowiekowi chce się tylko płakać. Nie dziwi fakt, że wiele młodych ludzi zaczyna się ciąć, pić, ćpać, ale to są najgorsze rzeczy, jakie mogą robić. Ja preferuję raczej łagodniejsze sposoby na pozbycie się negatywnych emocji. 
Podstawową jest zwyczajny płacz - niektórzy uważają, że to oznaka słabości. Bullshit. To naturalny ludzki odruch, który nigdy nie powinien być hamowany. Przez płacz wyzbywamy się negatywnych odczuć, które w nas siedzą.
Kolejną rzeczą, która pomaga mi pozbyć się stresów jest pisanie czegokolwiek. Mogą być to osobiste zwierzenia, zapisywane w jakimś zeszycie, teksty piosenek, opowiadania.
Rysowanie - może to być nawet zwykłe mazanie po karce, a jak pomaga!
Słuchanie muzyki - muzyka to niesamowita sprawa. Może pomóc skupić się na jakiejś czynności, pomaga zasnąć, umila sprzątanie, gotowanie, jazdę samochodem.
Czytanie książek - każdy albo dużo osób ma jakąś swoją ulubioną lekturę.
Patrzenie w dal - mi to osobiście bardzo pomaga się wyciszyć. Czasem bywam w szpitalu, a kiedy napadnie mnie jakaś chandra, to staję przed oknem, wpatruję się w wieżowce i wsłuchuję w uliczny gwar. Natomiast jak jestem w domu, to przyglądam się drzewom za oknem, które lekko kołyszą się na wietrze.
Spacery po parku lub lesie - można wtedy porozmyślać albo pozachwycać się pięknem otaczającej przyrody.
A teraz ktoś mógłby zapytać "No dobra, a jak odnaleźć siebie?". Ha, i to jest zagadka! Każdy jest inny, niby jesteśmy do siebie podobni, ale tak naprawdę bardzo się od siebie różnimy. Ja na przykład szukam siebie poprzez próbowanie różnych rzeczy. Od niedawna eksperymentuję ze słuchaniem muzyki - gdybym wymieniła Wam piosenki, jakich teraz słucham, złapalibyście się za głowę, często są tak od siebie różne. Zaczęłam też pisać piosenki, z dwójką znajomych od niedawna próbujemy założyć zespół (szukamy basisty i perkusisty z okolic Białegostoku, ktoś chętny?). Szukanie siebie jest piękne, bo uczymy się dzięki temu różnych rzeczy, przeżywamy niesamowite doznania. Nie bójcie się ryzykować, bo dzięki temu zdobędziecie doświadczenie w wielu sprawach, a potem będziecie mieli cudowne wspomnienia. ;)

Do "zobaczenia" w kolejnym poście.
Anonimowa.

środa, 10 lipca 2013

Początek

Dzień dobry. 

  Po wejściu na mojego bloga na pewno nasuwa Ci się pytanie "Kim ona jest?". Na ask'a nie podaję swojego imienia, tutaj podpisuję się jako "Anonimowa". O co chodzi, dlaczego tak jest?
  Dosyć niedawno prowadziłam bloga, takiego o sobie. Dodawałam tam swoje zdjęcia, opisywałam każdy swój dzień. Pewnego dnia moja mama zapytała, czy może zobaczyć tego mojego bloga. Powiedziałam, że pewnie. Po obejrzeniu kilku postów mama zadała mi pytanie "Po co to wszystko? Dlaczego opisujesz wszystko, co ciebie dotyczy? Po co każdy ma wiedzieć, co się w twoim życiu dzieje?". Zastanowiłam się nad tym i stwierdziłam, że faktycznie, to nie ma sensu. Z resztą, za dużo ludzi z mojego otoczenia wiedziało o tym blogu. Zawsze chciałam wypowiadać się w sposób nieskrępowany, ale nie mogłam, bo jestem osobą, która bierze pod uwagę zdanie innych. A że dużo osób z mojego otoczenia czytało te moje wypociny, więc czułam się taka ocenzurowana. 
  Po drugie, nie jestem jakoś specjalnie urodziwa, przynajmniej według mnie. Brzydka też nie jestem. Ale dużo blogerek zdobywa fanów poprzez to, że są ładne albo to, że umieją się dobrze pokazać. Ja najwyraźniej nie umiem. Więc na tym blogu chcę być anonimowa, żeby ludzie docenili mnie za to, co mówię, a nie za to, jak pozuję do zdjęć. 
  Kolejna kwestia. Ktoś może się przyczepić do tego, że przecież i tak ludzie będą czytać to, co tu piszę, więc równie dobrze dalej mogłam publikować wszystko na starym blogu. No dobrze, ale chcę być wolna, nie chcę, aby ludzie wiedzieli kim jestem. Chcę być dla innym po prostu "głosem". 

  Tak więc na tym blogu będę umieszczać moje przemyślenia o różnych kwestiach. Może komuś czytanie ich pomoże rozwiązać jakiś problem, wesprze, da nadzieję. Właśnie dlatego chcę pisać: żeby moi rówieśnicy czy nieco starsi lub młodsi znaleźli we mnie oparcie. Może ktoś będzie się ze mną utożsamiać. Chcę być Waszym głosem, pomocną dłonią, kimś, do kogo będziecie mogli się zwrócić w razie problemu. Taka już moja rola. Odkąd pamiętam zawsze byłam dla innych podporą, zawsze to ja wspierałam, pocieszałam. Chcę to robić dalej, chcę pomagać ludziom. Najwyraźniej takie moje powołanie. 

Do "zobaczenia" w kolejnym poście.
Anonimowa.